Hanus Blog

Hanus Blog

samotność

1 komentarz

gdy świat niemym krzykiem do siebie garniemy
gdy z łona powstawszy ku niebu swe żale
w samotność jak juczne niechybnie już mkniemy
choć wokół na pewno bezpieczne są dale

gdy trzeba egzamin, by dalej ku wiedzy
w swych szarych szukamy ratunku i deski
bezbrzeżnie samotni w okowach swej twierdzy
dni trudne wpijamy, dni chwały lub klęski

a potem jak często na życia rozdrożach
na ścianach samotnie w bezbrzeżnej rozterce
spalamy marzenia, co wchłania je pożar
z popiołu pragniemy, z tych dni w poniewierce

samotność wpisana jak grzechu należność
nie uciec, nie wyrwać z jej macek oślizłych
i tylko możemy jej wielką bezbrzeżność
ukoić, gdy mamy wokoło swych bliźnich

ptak spłoszony

2 komentarze

nie przychodź do mnie
w żalu nisze
noc nie zatrzyma zdarzeń biegu
jak ptak spłoszony pragnę ciszy
a nie twych brzegów

słowem nie biczuj
uciec muszę
twe skargi oddech zabijają
resztki uczucia we mnie głuszą
serce zmrażają

i myśli zabierz
w inne światy
tyle urody nie dotkniętej
lepiej szybować w dni bławaty
niż czas przeklęty

miłość to za mało
by szczęściem się opleść
jak ramionami
tkliwie
do oczu zamglenia

przeglądać się w lustrze
duszy
karmić i czerpać
jak ze źródła
radości i pragnienia

w codzienności znaleźć
dłoni wsparcie
mysli tożsamość
piękno jednakie

głowę oprzeć
na wyboistych
i ust westchnieniem
usłyszeć
jestem

miłość wymaga
trójcy niezwykłej
serca
myśli
ciała

i prawdy
tylko jakiej

mgły spowiły świtu brzask
słonko cicho wstaje
liście w chłodzie tracą blask
jesień na rozstajach

jeszcze zieleń syci dzień
niebo w błękit wdziane
tylko czemu chłodu cień
spowija poranek

tylko czemu każda noc
przybliża złocistą
rozcapierza się już mrok
purpurowa blisko

w babie lato wtulić twarz
ogniskiem zachwycić
nieustanny życia marsz
nie da się pochwycić

niech raduje serca rytm
każdy skrawek lśnienia
nowy dzień niech wiedzie prym
nowe zapatrzenia

gdzieś
poza trawy źdźbłem
schowana skarga ma
na niespokojny sen
na duszę, co wciąż gna

chłód
spije zieleń traw
obnaży skargi twarz
więc dokąd ja bez barw
bezsilny niemy marsz

czas
wlecze w swoją dal
za horyzontem sen
wciąż większy we mnie żal
że barwy kryje cień

wystawić się na sprzedaż
jak w różowej dzielnicy Amsterdamu
brać, przebierać, degustować

z uśmiechem
niby na karnawale w Wenecji
kusić zamaskowaną tajemniczością

obnażać prawdy wątpliwe
targowisko próżności
pejzaż kontrolowany

ile nas w nas
co prawdą, a co blichtrem
jak zapachnieć
człowiekiem

nie jesteś mój
jak moim nie jest
słońce
co
błękitem roześmianym
łaskotaniem nagości darowanej

nie jesteś mój
jak …
wiatr szalony
co
otula do zawrotu głowy
porywa w rozkoszne zapętlenia

nie jesteś mój
jak …
dłoni przyzywanie tajemne
co
pieszczotą zachłyśnie
cały śwait w pucharze kruchym

nie jesteś mój
jak …
ciała śpiew wielostrunny
co
zacicha w oddechu spełnionym
smakując zapach bliskości

nie jesteś

ona płynęła
w bieli
a wokół niej
anieli
organy pod powały
i orszak ślubny cały

ojciec pod ołtarz wiódł
szczęście miała u stóp
wybrany z duszą na szyi
z przejęcia ledwie żywy

przysięgi
smak
jak haszysz
stułą związani w jasyr
obrączek pierwszy blask
ust dobrze znany smak

świątynia cała w uśmiechach
ulewa przysiadła na rzęsach
ryżem goście sypnęli
do zdjęcia raźno stanęli

a potem weselisko
śmiechy, tańce, półmiski
krojenie tortu wspólne
i oczepiny huczne

i tak do rana białego
do gościa ostatniego
sen krótki ciał radosnych
i pożegnanie gości

a teraz na kanarach
młoda szczęśliwa para
odsypia roczny trud
świat cały u ich stóp

niech radość w was nie gaśnie
w przyszłość idźcie odważnie
miłości strzeżcie moc
i piszcie wspólny los

czemu ty biedronko
do góry nogami
chcesz się pozachwycać
nieba obłokami

czemu ty nie tylko
po kawałek chleba
czy do pełni szczęścia
nieba ci potrzeba

czy i ja też muszę
zawisnąć nieważko
by ze smakiem schrupac
swego życia ciastko

może prócz słodyczy
pragnę duszy drżenia
wejdę ja, biedronko,
pod prąd do strumienia

mini życie w mini dłoniach

lilipucie chcenia
jeść swój los jak kromkę chleba
niewielkie spełnienia

oddech pusty w cieniu ciszy
szarością nabrzmiały
zmysły też zaniemówiły
zupełnie skarlały

taki pejzaż malowany
w wieczornej godzinie
czy mnie smutek pod swe skrzydła
czy do rana minie