gdzieś
poza trawy źdźbłem
schowana skarga ma
na niespokojny sen
na duszę, co wciąż gna

chłód
spije zieleń traw
obnaży skargi twarz
więc dokąd ja bez barw
bezsilny niemy marsz

czas
wlecze w swoją dal
za horyzontem sen
wciąż większy we mnie żal
że barwy kryje cień