mgły spowiły świtu brzask
słonko cicho wstaje
liście w chłodzie tracą blask
jesień na rozstajach

jeszcze zieleń syci dzień
niebo w błękit wdziane
tylko czemu chłodu cień
spowija poranek

tylko czemu każda noc
przybliża złocistą
rozcapierza się już mrok
purpurowa blisko

w babie lato wtulić twarz
ogniskiem zachwycić
nieustanny życia marsz
nie da się pochwycić

niech raduje serca rytm
każdy skrawek lśnienia
nowy dzień niech wiedzie prym
nowe zapatrzenia