Hanus Blog

Hanus Blog

przytulić przeszłość
ot serca nie staje
choć jasne karty zapisane czytam
krnąbna myśl trudne obrazy przywodzi
i wtedy cała szarością okryta

na śmietnik
życia i wzruszeń tak wiele
ręka się wzdarga bezlitośnie zgładzić
szaty rozdzierać, padac i powstawać
bo przeszłość winna w mądrości prowadzić

niech czas osądzi
co ku wiecznej chwale
wyrzuci ludzkich słabości niesmaki
niechaj w pamięci dobroć pozostaje
by móc żyć dalej jako wolne ptaki

tak czasem bywa
plecami do
i znów pod wiatr

na ścieżkach kurz nawet nie osiadł
bo ścieżek brak

mgła świat spowiła
na rzęsach cisza
lucyfer swat

już nie rozpoznać
kto nagle wrogiem
a kto twój brat

do ciepłej dłoni marzeniem gonisz
choc oddech mdli

w okowach echa
co pustym śmiechem
na ścianach tkwi

w całuny wdziewasz to co nie teraz
co cierniem drwi

bez przebaczenia
w pętach milczenia
ocierasz łzy

po horyzonty biel
i wokół mnie
sterylnie
i ja jakobym w ciszę odziana
słucham tykania zegara

uśmiechem oczy wypełniam
przeminie
co odejść musi
zapomnę, co w annały się wpisało
albo i nie

głodna jutra powiem
chwilo trwaj
jesteś moja jedyna niepowtarzalna
utulę cię
życiem swoim
uśmiechem

słowo rzucone
w beztroską chwilę
cierniem znienacka
w duszy krwiobiegu
nie uciec przed nim
wyrwać na siłę
tkwi krwawym śladem
na serca brzegu

słowo jak trauma
raną otwartą
jak dzwon rozbrzmiewa
w annałach życia
nawarstwia jaźnie
niby wyparte
kąsa boleśnie
kłami z ukrycia

słowo rzucone
swym życiem dyszy
szepcząc przestrogi
trwożne zaklęcia
choć je wpychamy
w labirynt niszy
zawsze niechcący
w jego objęcia

odreagować
słów zawiłość niepojętą
dotyk pusty
poranki zbyt ciche

zapomnieć
ścieżki utarte donikąd
smak niechcenia
obojętność

wyciszyć
krzyk tajemny
co na opuszkach palców
ciepłem życia
pachnie

jeśli los się wypełnił
niech los
weźmie i pójdzie
zostawi mnie
samej sobie

w samotności bywa raźniej

nagość

Brak komentarzy

nagość
zmysłowa kusząca
jak zanurzenie ust w owoców miąższu
rozlewa się zachwytem
smakowaniem

a bywa
niewinna zalękniona
na rzęsach rumieńcem
oddech spłoszony
dłońmi opleciona

a czasem
harda wyzywająca
jak karmin ust nieposkromionych
piekłem pachnąca
błyskawica w błękitach

nagość
w cień odziana
co w woalu pachnie
kuszeniem adamowym
niby woła i pragnie
ucieka zawstydzona

w jakiej nagości nam do twarzy

powroty
pachnące rozstaniem
jak skoszona trawa
oddechem przerwanym
jak nagłe przebudzenie wiosny jesienią
ale to już
nirvana

nadzieja
jak przerwana nić pajęcza
nie zatrzyma
w objęciach kruchych
jeszcze ciepłem pachnie
wtulenia drżenie
nie zwilżyć
ust suchych

wypalone
korzeni życiodajne soki
konary
ku niebu z łaknienia pragnieniem
cóż że deszczu i słońca
obfitość
zmysły skażone
cieniem

pochwyć mnie wietrze
porwij marzenie
niech zawiruję na szlakach życia
tyle słów we mnie
muzyki tyle
i cała przyszłość jest do odkrycia

chwyć w swe ramiona
czasie nieznany
nie w tangu ale w czarcim porywie
chcę zasmakować
duszy śpiewanie
precz z mych pejzaży nokturnu chwile

dopóki w oczach
iskry pragnienia
i smakowania nigdy nie dosyć
strzepuję z ramion
przeszłości pręgi
chcę tylko uśmiech w dłoniach swych nosić

niezmiennie

Brak komentarzy

zapomniałam za co kochałam
nie pamiętam słów odtrącenia
wraz z jesienią odchodzi żałość
pozostają ciche westchnienia

tylu bliskich w swe horyzonty
niezbadane wyroki nieba
oswajamy wciąż nowe kąty
choć do szczęścia mało potrzeba

i wirują chętne oddechy
karuzela życia się kręci
przytulamy dobre uśmiechy
przebaczamy słowa niechęci

czasie mój nie uciekaj z ramion
przemijaniem horyzont pachnie
złote liście swym szeptem wabią
dusza szczęścia niezmiennie pragnie

na pręgierz

7 komentarzy

na pręgierz swe cienie
i myśli kolczaste
bo godne zawisnąć
co z czarta zło wyśni
tak osąd się czynił
tak zwyczaj pogański
wytyczał praw drogi
złych czynów i myśli

niech rzuci kamieniem
gdy ręka nie zadrży
a w oczach blask jeno
błękitem się jaśni
niech wyrok da każdy
bo prawda nie gaśnie
kto z czołem marsowym
a kto godzien kaźni

tak ważę pospołu
swe blaski i cienie
a waga to ważka
sumienia własnego
nie przykryć chęciami
nie zmylić ucieczką
przed duszą świadectwo
dobrego i złego