słowo rzucone
w beztroską chwilę
cierniem znienacka
w duszy krwiobiegu
nie uciec przed nim
wyrwać na siłę
tkwi krwawym śladem
na serca brzegu

słowo jak trauma
raną otwartą
jak dzwon rozbrzmiewa
w annałach życia
nawarstwia jaźnie
niby wyparte
kąsa boleśnie
kłami z ukrycia

słowo rzucone
swym życiem dyszy
szepcząc przestrogi
trwożne zaklęcia
choć je wpychamy
w labirynt niszy
zawsze niechcący
w jego objęcia