tyle we mnie lęku
obaw
co rękę od liter wyganiają

jak rana
goi się
a niepokojem wstrzymuje
od słów prostych i prawdziwych

tak bym chciała strokami
radość i szczęście niezwykłe

myśl wciąż
jak strażnik
dłoń podniesiona z mieczem
gotowa usiec
zbyt swobodne

jeszcze pójdę tą ścieżką
wyśpiewam duszy hosannę

jeszcze o was
moje kruszynki
zachwyt oceanem słów