w zakamarki twoich pragnień
tęsknotę zmysłów
jak ślepiec z dłońmi wyciągniętymi
idę
ufnie
bezmyślnie
na przekór

w zasłuchania twoich szeptów
głód ust
obietnicę miraży
jak ptak do ciepłych krain
z muzyką niezaspokojeń
płynę
grzesznie
bezgrzeszna

w rozbudzenia chętne
tkliwość pachnącą oddaniem
jak żebrak poszukujący strawy
ocierajac o spełnienie
biegnę
nierozumnie
twoja