nie mów, proszę, że jesień cud miód
nie obiecuj, że szał po bezkresy
liść pod nogi się ściele
i wprzód
nagość drzew, a nie nagość
co grzeszy

chłodem pachnie poranek wśród mgieł
babie płynie na oślep ku zmrokom
a ty do mnie, że słyszysz znów śpiew
moich zmysłów, co pragną
uroków

jesień we mnie rozbrzmiewa radością
złoltolistna, w czerwieniach i blasku
a ty pętasz mnie swoją czułością
a ty chciałbyś być przy mnie
do brzasku

nie uwolnię się z takich zadurzeń
omamiona barwami, kuszeniem
zapamiętam
w feerii wzruszeń
i zostanę na mig
waszym cieniem