klauni życia
w cudze szaty przeodziani
jak bezbronne ptaki
w klatkach uwięzieni
stertą marzeń
od poranku kołysani
tylko maski
puste słowe
wewnątrz niemi
klauni życia
w słowach cudzych zagubieni
twarz w rechocie
oczy szklane
dusze puste
osmagani codziennością
co nie zmieni
dni kolejnych
choćby śmiech
wciąż drżał na ustach
klauni życia
w swej nagości nieporadni
własnych myśli
grą pozorów pozbawieni
cóż że w cyrku szaty zdobią
lecz szkaradni
i już pęt tych nikt nie zniszczy
i nie zmieni