na gruzach marzeń
królowa zgliszcza
okiem posiadłość omiata
jeszcze jęk bólu
coś drga w oddechu
zastyga uśmiech na twarzy

iść czy w słup soli
drzwi zatrzaśnięte
nie pozna co się nie zbyło
zimne opuszki
błądzą w popiele
czas żar zamienił w węgielek

pejzaż złowieszczy
czort śmiechem smaga
nieważkość bytu się kłania
czym prawda honor
gdzie sens przegranej
względność nieboskłon zasłania