kiedyś wyjdę z twego serca
myśli trudnych
dłoni chętnych
i nie zechcę twych czułości
skroni ciepłych

zamuruję
dni tęsknoty
pocałunki w sny zesłane
próżną żałość
pragnień szepty
ust bezradność

i zasiądę na swym głazie
pieta straty ponad miarę
ukołyszę
ból co ciosem
niebywałym

niech świat pachnie
chmur błękitem
tętni muzyką rozkoszy
ciszy serca
chwil zadumy
ciut poproszę