głos mi odjęło
graniczy z cudem
ja, co to paplać mogę latami
świst wydobywam
szeptem mobluję
słowa upiększam głosu pląsami

krtań mi zajęło
skrzek zostawiło
rozum widocznie wie, co majstruje
może to omen
może przestroga
może najwyższy coś mi zwiastuje

zmilknij kobieto
gdy ciszy pora
słuchaj natury lub wielkich ludzi
pilnie rozgladam
szukam w rozterce
lecz widok zapał mój mocno studzi

miała być zima
deszczem zamiata
przyroda jakby na nas wypięła
ludzi oglądam
smutek przygniata
zachłanność w szpony swoje ich wzięła

i mnie dopadło
smutne choróbsko
znów mi się marzy horyzont dali
gdzieś bym pobiegła
coś bym wchłonęła
to chyba wiosna cholewki smali