powroty
pachnące rozstaniem
jak skoszona trawa
oddechem przerwanym
jak nagłe przebudzenie wiosny jesienią
ale to już
nirvana

nadzieja
jak przerwana nić pajęcza
nie zatrzyma
w objęciach kruchych
jeszcze ciepłem pachnie
wtulenia drżenie
nie zwilżyć
ust suchych

wypalone
korzeni życiodajne soki
konary
ku niebu z łaknienia pragnieniem
cóż że deszczu i słońca
obfitość
zmysły skażone
cieniem