tak czasem bywa
plecami do
i znów pod wiatr

na ścieżkach kurz nawet nie osiadł
bo ścieżek brak

mgła świat spowiła
na rzęsach cisza
lucyfer swat

już nie rozpoznać
kto nagle wrogiem
a kto twój brat

do ciepłej dłoni marzeniem gonisz
choc oddech mdli

w okowach echa
co pustym śmiechem
na ścianach tkwi

w całuny wdziewasz to co nie teraz
co cierniem drwi

bez przebaczenia
w pętach milczenia
ocierasz łzy